czwartek, 20 czerwca 2013

Rozdział 10.

33 dni do spełnienia marzeń.
Pieniądze zapłacone.
Spotkam swojego idola.
Twarz w twarz.
Jedyne pocieszenie.

Kiedy promienie słońca  próbowały mnie obudzić, odwróciłam się chcąc dalej spać. Lecz one nie dały za wygraną i były w całym pokoju. Podniosłam się do pozycji siedzącej, otworzyłam na chwilę oczy po czym od razu zalały się one łzami.
10 dzień płaczę.
Jeżeli kiedykolwiek z tego wyjdę to chyba jakimś cudem. Po 30 minutach próbowania zasnąć w końcu postanowiłam wstać. Przetarłam zapłakane i spuchnięte oczy i wstałam. Założyłam na siebie bluzę ,a po chwili zarzuciłam na siebie kaptur. Zeszłam na dół.
Tak ,będe chodzić w kapturze w domu. Zimno mi.
Weszłam do kuchni, podeszłam do lodówki otwierając ją. Nawet nie spojrzałam co w niej jest tylko wyciągnęłam sok i wypiłam kilka łyków.
10 dni bez porządnego jedzenia. Wspaniale. 
Wyszłam z kuchni i powędrowałam do salonu. Położyłam się powoli na kanapę i włączyłam wiadomości. Przerzucałam kanały próbując znaleźć jakieś ciekawe wiadomości. Natknęłam się na porannych wiadomościach.

Już każdy wie ,że Justin Bieber wystąpi u nas na swoim koncercie w Łodzi. Zadziwił nas jego pewien film. Sami zobaczcie. 

"Cześć skarbie. Wiem ,że to oglądasz. Chciałbym Ci powiedzieć ,że jesteś najlepszą dziewczyną na świecie. Skąd to wiem? Wiem ,ponieważ jesteś Belieber i to czyni Cię jeszcze piękniejszą. Wiem ,że życie nie jest łatwe, ciągle dochodzą kolejne problemy, za dużo popełnionych błędów. Ale to nie znaczy aby się poddawać. Nawet jeśli przez kilka lat ledwo funkcjonujesz..możesz być z siebie dumna. Dlaczego? Bo tyle przeszłaś. Mam nadzieję,że spotkamy się. Kocham Cię."

Co natchnęło 19-latka? Otóż dowiedzieliśmy się z sekretnych źródeł ,że do nakręcenia tego filmiku zachęciła go pewna dziewczyna z internetowej strony 'Twitter'. Dziewczyna prosiła o pomoc. Narazie nie możemy zdradzić żadnej danej o niej. Podobno ten film nie jest tylko do niej. Justin Bieber ma serce. 

Płaczę. Naprawdę? Ta Belieber musi być szczęściarzem. Ryczę..to takie piękne. Najlepsze jest to ,że to nie jest tylko do niej skierowane ,bo pomoże to również innym dziewczynom. I to jego "Kocham Cię". Aww . Poszłam na górę po laptop i włączyłam go. Zalogowałam się na twittera.
Liczba followersów 2 dni temu : 3,500
Liczba followersów teraz: 30,600
To fajnie....CZEKAJ CO?!
Zerwałam się z kanapy i próbowałam jeszcze raz to przeczytać..ale ..jak..co?
Weszłam na swoje interakcje. Co minutę 50 nowych.
Nie rozumiem...
Weszłam na konto Justina....
FOLLOWS YOU......
follows you...
Jezu.....
Czy ja śnię?
JUSTIN BIEBER MNIE FOLLOWNĄŁ.
Weszłam na jego profil i ujrzałam jego odpowiedź. Tak, napisałam do niego , a on na to odpowiedział. Nikomu takiemu jak ja nigdy się nie zdarzyło takie coś. A jednak.
Marzenia się spełniają.
Nie wierze...

sobota, 8 czerwca 2013

Rozdział 9.

Po całej nie przespanej nocy którą spędziłam w pustym pokoju z fortepianem komponując coś, w końcu postanowiłam z niego wyjść. Ruszyłam do mojego pokoju. Wszystkie ściany oblepione były plakatami,a na tych plakatach ta sama cudowna twarz. Uwielbiałam się na nią patrzyć. Otworzyłam swój laptop, wpisałam hasło i od razu ukazał mi się twitter. Nie. Fangirlowanie się nie skończyło. Dalej każda dziewczyna nie może uwierzyć. Koncert już za miesiąc.
Odliczam. jest 10 lipiec.43 dni. 
Po długim 'zamulaniu' przed komputerem postanowiłam się 'ogarnąć'. Ruszyłam do swojej szafy z której wyciągnęłam krótkie czarne spodenki odpowiednie aby zakryć moje rany. Na górę wybrałam biały sweter z długim rękawem,a pod nim niebieski biustonosz. Po 30 minutach w końcu byłam w miarę ogarnięta.
W pewnej chwili spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Na chwilę,ponieważ moje oczy zamgliły zbierające się łzy. Zamknęłam oczy i pozwoliłam im spokojnie płynąc po moim policzku.

Co z tego że noszę markowe ciuchy? Co z tego ,że kupuję najdroższe kosmetyki...bo mnie na to stać? Co z tego ,że mam uśmiech jak każda nastolatka? Co z tego jeżeli w samotności się lepiej czuję? Czuje wtedy ,że całe łzy które musiałam chować przez cały dzień teraz spokojnie mogą płynąć. I nie obchodzi mnie ,że mój tusz rozmazał się albo ,że moje policzki są czerwone? Co z tego jeżeli nawet by tak nie było..nie potrafię otwarcie patrzeć się na siebie w tym lustrze? To cholerny ból. Nie potrafię. 

Obmyłam moje gorące policzki i wyszłam z łazienki. Postanowiłam wyjść na balkon by ochłonąć. Wyciągnęłam z torebki paczkę fajek oraz zapalniczkę i wyszłam na balkon. Usiadłam na krześle i odpaliłam fajkę jednocześnie się zaciągając. Rzuciłam gdzieś paczkę w kąt ,skuliłam nogi pod brodę i zakryłam twarz w nich. Po 5 minutach odpaliłam kolejną.... a potem kolejną.....i kolejną. W końcu powiedziałam głośne 'Dość" odłożyłam niedopaloną fajkę i wyszłam z dworu. W tym samym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi. 
Cholera jasna.
Gdy otworzyłam drzwi ujrzałam...Johna. Tak jak myślałam. Wiedziałam ,że przyjdzie.
- Cześć. - powiedział z uśmiechem na twarzy i rozłożył ręce co oznaczało bym się do niego przytuliła. I tak zrobiłam. Odkleiłam się od niego i zaprosiłam go do środka. Mam nadzieję ,że dzisiaj nie pójdziemy na górę. Już mam dość.
John, wyjdź.
Włączyłam TV. 
Cisza.
On usiadł na kanapie.
Cisza.
- Chcesz coś do picia? - zapytałam próbując się chociaż trochę uśmiechnąć. 
- Tak. Najlepiej wodę. - uśmiechnął się szeroko w moją stronę i zaczął oglądać wiadomości które leciały w telewizorze. Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam do kuchni.
Nareszcie sama.
Oddychałam głęboko. Po chwili zsunęłam się cicho po ścianie. 
Dość.
Znów łzy.
Stop.
Coraz bardziej płaczę.
- Ej wszystko..... Nathalie?- usłyszałam od Johna wchodzącego do kuchni.
Umieram.
- Podniosłam głowę ,a w ten sposób on mógł spojrzeć na mnie. Po chwili na moje łzy,a za chwilę na moje nadgarstki.
Koniec.
- Jak ty? Co? Boże? Ty się lecz idiotko! Do psychiatryka z Tobą ,a nie! - krzyknął ,odkręcił wodę i wylał ją prosto na mnie.
- Miałeś kurwa być !- krzyknęłam do niego. Wyglądałam...potwornie. Rozmazany tusz, brudna bluzka, trochę krwi na kafelkach i znów moje czerwone policzki i jestem cała mokra.
- Miałem. Ale nie będę dla chorej na umysł dziewczyny. Nie dziękuję. - powiedział spokojnie, jednocześnie patrząc na mnie z obrzydzeniem. 
- I uwierz. Już nie zobaczysz piękna w tej szkole. - zaśmiał się z sarkazmem. 
- Fałszywa suka. - powiedział cicho,ale usłyszałam to. 
Nie żyję.
I wyszedł. Trzasnął drzwiami. 
Już nie zobaczysz piękna w tej szkole.
Ryk.
Fałszywa suka.
Rzuciłam się na ziemię. 
To koniec.
Wiedziałam ,że tak będzie. 

I już nawet Justin mi nie pomoże. Brak chęci. Pustka. Teraz tylko umierać. Brak jakiegokolwiek kurwa uczucia.
Pustka.
Pustka.
Pustka.
Boże,powiedz mi , co ja Ci zrobiłam? Nic. Nic kurwa a ty bezczelnie rujnujesz mi życie. Nie mogę w to uwierzyć. Moje ręce nigdy aż tak źle nie wyglądały. Coraz mniej krwi z moim organiźmie. Moje serce rozprysło się w pół minuty. I ciągle te słowa chodzą mi po głowie.
'Już nie zobaczysz piękna w tej szkole.Fałszywa suka'
Odbijały mi się jak echo. 
Miało być dobrze. Miałam wytrzymać. Myślałam ,że dam radę. 
Bezsilność. 
Czy ktoś mnie z tego wyciągnie?
Halo?
Tonę.....

***
Ponieważ nie było długo ,to macie dwa naraz :) 
Wena! Witaj w domu :) 
love x
przepraszam za błędy.

Rozdział 8.

Po 15 minutach kiedy ogarnęłam siebie i swój nadgarstek postanowiłam wyjść z łazienki. Powolnym krokiem ruszyłam w stronę pokoju mojej mamy. Nie zastałam tam John'a. Ale gdy podeszłam do biurka ,leżała na nim mała karteczka. Westchnęłam i ją otworzyłam.

Nie wiem gdzie poszłaś , nie wiem co zrobiłaś. Ale chcę się tego dowiedzieć. Kocham Cię. Pamiętaj o mnie. Chce twojego szczęścia.

Samotna łza spłynęła mi po policzku. Gdyby się dowiedział...nie. Nie mogę na to pozwolić. Nigdy w życiu. Znam się na ludziach. Mówią jedno, a robią drugie. Wiem jaki on jest. Dowiedziałby się, nie pomógł by mi. Rozesłał na całą szkołę. Koniec życia w tej szkole. 
Gówno ,a nie życie.
Posprzątałam w mamy pokoju i zamknęłam go, po czym ruszyłam do swojego pokoju. Byłam zmęczona. Rzuciłam się na łóżku i zasnęłam.

Słychać głośne piski dziewczyn. Jakich dziewczyn? Moich sióstr. Stoję wokół ich wszystkich. Na wielkim ekranie widać odliczanie. Kilka sekund..
5....4....3....2....1....
Zgasły światła. Rozejrzałam się z trudnością na prawą i lewą stronę. Wokół mnie stały zapłakane dziewczyny , całe ubrane na fioletowo. Uśmiechnęłam się. Sama zaczęłam płakać. Nagle ujrzałam... nie. To się nie dzieje naprawdę. Przede mną wleciał na scenę jak anioł mój idol...moje życie...Justin Bieber. Krzyknął 'Hello! Are you ready?" i zaczął swoje show. Przez cały koncert płakałam. Najdziwniejsze było to ,że byłam do Justina na wyciągnięcie ręki ale...nie potrafiłam go dotknąć. To było zbyt nie realne. Własnie miała się zacząć piosenka 'fall' ale Justin zamiast wejść na swoje miejsce gdzie dźwignia poniosła by go w górę....zatrzymał się. Odwrócił się w moją strone i zaczął.
- Jest tu pewna dziewczyna , jeju, piękna dziewczyna. Stoi na przeciwko mnie. Cała zapłakana. Na rękach ma rany...shawty .- podszedł do mnie bliżej i wyciągnął rękę. Załapałam ją ,a on pomógł mi wejść na scenę.  - Proszę. Nigdy więcej nie rób tego. Nigdy więcej. Bądź silna. Jesteś Belieber i jesteś cudowna. Nie zniżaj się do poziomu osób którzy się nad Tobą znęcają. Jesteś śliczna i niesamowita..
-Justin, ale skąd ty to wiesz? Skąd wiesz,że jestem znęcana...i wiesz o mnie to wszystko?.
- Jesteś MOJĄ Belieber , wiem o Tobie wszystko. A teraz chodź.- po tych słowach pociągnął mnie za rękę i weszliśmy tam gdzie miała nas podnieść dźwignia. 
- To jest dla Ciebie. - szepnął mi do ucha i zaczął swój kawałek 'Fall"

'I will catch you if you fall
I will catch you if you fall
I will catch you if you fall'

Płakałam. Patrzyłam się ciągle na Justina. Wokół nas pełno dziewczyn kołysało się w rytm muzyki. Wszystkie były takie cudowne.  Spojrzałam na Justina. Miał łzy w oczach tak jak ja. 
- Shawty, nie płacz.- powiedział kiedy skończył piosenkę. Staliśmy. Próbowałam otrzeć łzy. 
- Weź sobie mój ręcznik. - powiedział i uśmiechnął się do mnie. Byliśmy bardzo wysoko. Trochę się bałam. Ostrożnie próbowałam podnieść czarny ręcznik który leżał pod nogami Justina. W pewnym momencie ześlizgnęłam się i prawie zleciałam. W ostatniej sekundzie Justin mnie złapał, pociągnął do siebie ,przytulił i nie puszczał.. 
'I will catch you if you fall"


Obudziłam się we łzach. To było...cudowne? Nie mogłam się otrząsnąć. Wytarłam moje mokre policzki i spojrzałam na zegarek. 
2.00 miło.
Niechętnie wstałam z łóżka i ruszyłam na dół do kuchni. Wyciągnęłam szklankę i nalałam do niej wody. Piłam do dna po czym z hukiem odłożyłam ją na blat. Strasznie mi się nudziło. Położyłam sie na kanapie w salonie i rozmyślałam co by tu robić. W pewnym momencie ujrzałam w moich myślach.
BINGO!
Szybkim krokiem ruszyłam po schodach na górę. Wiedziałam gdzie idę i co robię. Zwolniłam przed drzwiami. Za nimi kryło się cudo...którego nie dotykałam od dobrych kilku lat. 
Fortepian.
Tak...to. Powolnie nacisnęłam klamkę. Gdy weszłam ,zamknęłam za sobą drzwi. Rozejrzałam się w około. Cały pokój był kremowy. Na ścianach wisiały ramki ze zdjęciami. Moimi zdjęciami. Kiedy miałam 10 lat. Głęboko westchnęłam i ruszyłam do fortepianu. Opuszkami palców dotknęłam klawiatury. Przeszedł mnie dreszcz. Powolnie usiadłam przed nim. Na miejscu gdzie miały znajdować się nuty...znajdowały się tu? Ze zdziwieniem spojrzałam na nie. Po kilku nutach wiedziałam co to za utwór. Były to nasze rodzinne nuty, napisane przez mojego pradziadka. Każdy z rodziny jest uzdolniony. Nie każdy ma czas aby udoskonalać to. Nie ważne..
Zamknęłam oczy i zagrałam pierwszy akord..
Jezu Chryste.
Wsłuchiwałam się w każdy takt ..każdą nutę. Po moich policzkach spływały ciepłe łzy..Po chwili dołączyłam swój głos.


Oceans apart day after day

And I slowly go insane

I hear your voice on the line

But it doesn't stop the pain


If I see you next to never

How can we say forever


Wherever you go

Whatever you do

I will be right here waiting for you

Whatever it takes

Or how my heart breaks

I will be right here waiting for you


I took for granted, all the times

That I though would last somehow

I hear the laughter, I taste the tears

But I can't get near you now


Oh, can't you see it baby

You've got me goin' crazy


Wherever you go

Whatever you do

I will be right here waiting for you

Whatever it takes

Or how my heart breaks

I will be right here waiting for you


I wonder how we can survive

This romance

But in the end if I'm with you

I'll take the chance


Oh, can't you see it baby

You've got me goin' crazy


Wherever you go

Whatever you do

I will be right here waiting for you

Whatever it takes

Or how my heart breaks

I will be right here waiting for you.

Po zakończonym utworze otarłam ciągle spływające łzy. Nie wstałam i nie wyszłam. Zostałam tam..jeszcze bardzo długo rozmyślając nad tym całym gównem i sensem życia.

***
Z wielką trudnością napisałam ten rozdział. Przepraszam za błędy. 
~ love